Krótka historia czasu
Od małego pasjonowały mnie samochody. Gdy byłem w przedszkolu, gdy wszystkie dzieci rysowały to psy, to piłkę, to kota, to balon- ja rysowałem loga producentów marek samochodowych. W zerówce, gdy większość chłopców chciała zostać piłkarzami, strażakami, policjantami- mnie ciągnęło do zostania mechanikiem. W klasach 1-3 jeździłem gokartami i co tu dużo mówić, byłem w tym dobry i chciałem być jak Robert Kubica. Niestety los chciał, że klub kartingowy przeniósł się do Katowic, a mnie z kartą stałego klienta i członka klubu rodzice przepisali do lokalnej szkółki piłkarskiej. Pozostała mi zabawa modelami LEGO, Burago i Hot Wheels'ami i mimo, że pamiętam iż w szafie były tego setki to jednak ciągle brakowało mi tego realizmu. Z samochodów na pilota w klasie 4-6 przerzuciłem się na mniej dynamiczną współpracę z samochodami. Mianowicie przez gimnazjum starałem się poznać ich wnętrze i zasadę działania w teorii. Teraz, w liceum, gdy nie mam jeszcze prawa jazdy poznaję budowę aut na żywo.

I właśnie w tym celu zakupiłem to... coś. Mianowicie Citroena Saxo z 1996 roku z silnikiem benzynowym 1.1 i mocy 60 km. Auto przed zakupem już było lekko tuningowane i przeszło prawie stu-procentową redukcję masy. Jak dla mnie ok. Małe, zwinne, pseudo-wyścigowe auto za niecałe 600 zł? Od początku maja 2018 mogę w końcu czuć co to znaczy remontować coś swojego i jest to naprawdę świetne uczucie. Niestety jako 17-latek nie mogę jeszcze legalnie poruszać się po drodze, dlatego jak wcześniej wspominałem auto jest wyłącznie dużą zabawką. Właśnie takie LEGO, tylko nieco większe i trudno na nie nadepnąć. Liczę, że do wakacji 2019 auto będzie w pełni przystosowane do rajdów KJS, w których zamierzam wziąć udział!